Wydawnictwo: Czarna Owca
Tytuł oryginału: De största vatten
Tłumaczenie: Robert Kędzierski
Data premiery: 20.03.2013
Liczba stron: 424
Cena: 36,90 zł
Stereotypy nad stereotypami. Jeśli morderca, to koniecznie wodzący policjantów za nos, serwujący im biblijne cytaty, które oczytani śledczy rozszyfrowują w mig. Jeśli przesłuchanie, to prowadzone przez wnikliwego znawcę mowy ciała i prawie telepatę, który bez trudu interpetuje podteksty i rozgryza mroczną duszę podejrzanego. Jeśli policjanci się jakoś odżywiają, to koniecznie najpodlejszym, fastfoodowym żarciem. Jeśli wątek afrykański, to w grę na pewno wchodzą pozbawione skrupułów koncerny farmaceutyczne, z zimną krwią prowadzące swoje brudne praktyki, godzące w najbezbronniejszych maluczkich. A jeśli śledczą jest kobieta, to na pewno w końcu dogania ją słabość: duszy, ciała, a najlepiej jednego i drugiego. Chyba żaden inny gatunek nie jest obarczony ciężarem stereotypów tak bardzo, jak kryminały.
Każdy z wymienionych tu elementów możemy odnaleźć i w "Wielkich wodach", piątym, bodajże, tomie z tak samo uwielbianej, jak i krytykowanej serii Arne Dahla o Drużynie A (co za idiotyczna nazwa, kojarzy mi się wyłącznie z infantylnymi kreskówkami). Ale - i to "ale" jest wielkim "ale", takim "ale", które sugeruje, że powinniście w tym miejscu zastrzyc uszami i oczekiwać wolty, niwelującej wszystko, co powyżej - "Wody wielkie" to powieść, w której wszystkie te klisze znalazły się nieprzypadkowo. Ba, stanowią element gry, w którą zabawił się autor z bystrym czytelnikiem, kpiarskim przymrużeniem oka, dodającym pieprzu lekturze.
A popieprzoną polewką jest historia Kerstin Holm, jednej z siódemki wspaniałych z osławionej policyjnej jednostki. To wokół niej krąży ta opowieść, wokół niej i jej brzemiennego w skutki związku z Dagiem Lundmarkiem. Dag Lundmark powraca do jej życia w sposób nieoczekiwany: zawieszony jako policjant alkoholik wkrótce po powrocie na służbę strzela podczas akcji zatrzymania piątki nielegalnych Afrykańczyków do Winstona Modisane. Młody mężczyzna umiera. W jego śmierci coś się jednak nie zgadza. Okazuje się, że nie była nieszczęśliwym wypadkiem; Lundmark zaplanował ją precyzyjnie, nie pozostawiając niczego przypadkowi, nawet tego, że śledztwo powierzone zostaje Drużynie A. I że konkretnie przesłuchany zostanie przez Kerstin Holm. I w ten sposób cała siódemka, niczym marionetki na niewidzialnych sznurkach, zaczyna działać dokładnie tak, jak chciał tego Lundmark. Z fatalnymi skutkami...
Intryga, którą zaplanował Dahl, jest pierwszorzędna, niebudząca ani odrobiny wątpliwości. Splątane i pozornie odległe wątki łączą się w końcu ze sobą, tworząc wzór, co rusz zaskakujący i co rusz odsłaniający nową, frapującą warstwę. Tak właśnie tworzy się perfekcyjny suspens, dla takich właśnie historii czyta się kryminały: pokrętnych, mrocznych, niemal nieprawdopodobnych, a jednak tak bliskich życiu.
Przyznam, że to pierwszy tom z tej serii, który przyjęłam bez żadnych "ale". W poprzednich uwierało mnie to i owo, głównie język, poszarpany i enigmatyczny. Tu również widać, że Dahl ma nietypowy, specyficzny styl, przywodzący na myśl genialnego, błyskotliwego wariata. Dużo tu skrótów myślowych, słownego szaleństwa, jest szczypta psychodelii. Dahl ma wielki dar podszywania słów ironią, Dahla trzeba czuć i nadawać na jednej, wiariackiej fali, w przeciwnym razie będzie irytował i powodował kompletne niezrozumienie. Taki typ pisarstwa jest wielkim wyzwaniem dla tłumacza, który musi wejść w skórę wariata i przetłumaczyć intencję, a nie warstwę słowną. I tu zapewne jest pies pogrzebany - Robert Kędzierski przejął pałeczkę po poprzedniej tłumaczce, przełożył "Wody wielkie" i nagle okazuje się, że to jest świetna proza. Niemieckie wersje często krytykuje się za niezrozumiały język, drewnianość stylu, podobne zarzuty padały pod adresem poprzednich polskich przekładów Dahla. Czyżby Kędzierski rozgryzł tego autora i znalazł na niego sposób? Trudno w tym miejscu uprawiać analizę, faktem jest, że czyta się to znakomicie.
Jedynym, co mnie w tej powieści znudziło, były snujące się przez długie akapity biblijne cytaty w finalnej części. Prawdę mówiąc, nie kupuję już psychopatycznych morderców, porozumiewających się ze ścigającymi ich policjantami przy pomocy piętrowych wyimków ze Starego Testamentu. Ale może to kolejny prześmiewczy ukłon autora w stronę kryminalnych stereotypów?... Dahl łamie konwenanse. Dahl jest inny. Czytajcie Dahla.
Pierwsze zdanie: "Jak strasznie czarno przed oczami, pomyślał, wpatrując się uporczywie w swoje odbicie w lustrze."
Gdzie i kiedy: Sztokholm, wrzesień 2001 (data ma znaczenie)
W dwóch słowach: mocna i magnetyczna
Dla kogo: dla ceniących konkretne, ale trochę "inne" kryminały z gatunku police procedural, zaprawione maleńką nutką metafizyki i pokaźną nutą ironii
Ciepło / zimno: 95°